Jeszcze się taki nie narodził!

To stare powiedzenie w pełnej wersji – Jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził! zawiera najszczerszą prawdę, gdyż nie ma i nie było na świecie takiego człowieka, który potrafiłby dogodzić wszystkim. Człowieka, który spełniałby oczekiwania wszystkich ludzi i zaspokajał ich związane z nim nadzieje. Dotyczy ono nawet Syna Boga, gdyż sam Bóg też nie jest w stanie dogodzić wszystkim. Na poparcie tych słów jest kilka wzmianek w Nowym Testamencie. Najbardziej trafny jest fragment Ewangelii św. Mateusza w której padają słowa Jezusa „Przyszedł bowiem Jan. Nie jadł, nie pił a oni mówią .<Zły duch go opętał>. Przyszedł Syn Człowieczy; je i pije, a oni mówią <Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników>. Temu podejściu wtóruje sam Kościół katolicki  zwykle zapominając, że Syn Boży dał nam wolną wolę i wyznaczył tylko jeden cel do nieba – miłość i czynienie dobra. Przekładając to na nowy, młodzieżowy język Stwórca mógł powiedzieć Adamowi i Ewie – Róbta co chceta! Macie wolną wolę i wykorzystujcie ją na czynieniu dobra i miłowaniu bliźniego swego. Czy chcemy czy nie – Jest tyle dróg do nieba, ilu jest ludzi.

W skróconej wersji powyższe powiedzenie – Jeszcze się taki nie narodził! – jest także buńczuczną odpowiedzią na zaczepki. Znaczy tyle co, – nie ma takiego człowieka, który by mnie pokonał, zatrzymał, był mądrzejszy ode mnie… To powiedzenie słyszy się też często w formie usprawiedliwiania się, gdy coś kogoś przerasta i nie może sobie z tym poradzić. Wtedy zazwyczaj tym słowom towarzyszy obojętność i machnięcie ręką na wszystko.

Przypomniałem sobie o tym starym przysłowiu spotykając na mieście starego znajomego, który widząc na mojej kurtce czerwone serduszko, zaczął prawić mi rewelacje na temat twórcy WOŚP. Nie chciałem tego słuchać. Rozstaliśmy się szybko. W drodze do domu zastanawiałem się co w temacie datków, zbiórek pieniężnych i zorganizowanych kwest, mówi genealogia. Doszedłem do wniosku, że niewiele. W księgach metrykalnych (po za wpisami o utrzymywaniu się niektórych naszych bliskich ze zbierania datków pod kościołem) nie znalazłem nic. Owszem, po niektórych zawodach naszych bliskich możemy domyślać się, że były zbierane na nich datki, ale nie są to twarde dowody, lecz tylko moje przypuszczenia. Mam tu na myśli babę i dziada kościelnego, czy babę i dziada szpitalnego. Ci ludzie musieli przecież z czegoś żyć. Poszperałem trochę w sieci i przekonałem się, że w pożółkłych, starych książkach i gazetach zachowało się wiele dowodów na organizowanie przez naszych przodków pieniężnych zbiórek na szczytne cele. Działalność dobroczynna była i jest ściśle związana z tradycją chrześcijańską. Jałmużna należy do uczynków miłosiernych. Pewnie dlatego o przeciwnikach datków nie znalazłem nic.

Najstarszą podpisaną przez Kazimierza Wielkiego zgodą na założenie fundacji zajmującej się zbiórką funduszy na szpital dla górników w Bochni jest fundacja założona w 1357r. Po kilku wiekach naszej świetności nastały dla Polski lata chude. Rozbiory i zniewolenie. Nie wywołały one jednak zaniku miłosierdzia. Wręcz przeciwnie. Nasi przodkowie wbrew carskim zakazom i represją, potajemnie organizowali zbiórki dla powstańców listopadowych i styczniowych. Wzorem odwagi były nasze prababki, które zamieniały swoje rodowe klejnoty na symboliczną czarną biżuterię.  Okres ten znany jest w historii Polski pod nazwą „Czarna sukienka” Czarna biżuteria była tylko jednym z elementów aktów nieposłuszeństwa. W odzyskaniu naszej niepodległości pomagały też zbiórki organizowane na rzecz powstańców wielkopolskich i śląskich. Wyjątkiem jest powstanie Jakuba Szeli. Ci powstańcy zabierali sobie sami, na dodatek za głowy swych sąsiadów dostawali od austriackiego zaborcy judaszowe srebrniki.

Sieć internetowa i archiwa państwowe są znacznie bogatsze w dokumenty pochodzące z okresów po odzyskaniu niepodległości. Szczęśliwcy mogą znaleźć tu ślady dobroczynnej działalności naszych przodków. W niektórych ówczesnych gazetach obok informacji o miejscu i terminie charytatywnych zbiórek znajdują się także listy darczyńców. Niejedna przedwojenna resursa przyczyniła się do tego, że budowana była szkoła i powstawała bursa. W czasie wojny organizowane były zbiórki żywności,  opatrunków i pieniędzy dla leśnych oddziałów. Zbierano po piątaku od chłopa na trumnę dla szkopa. Po wojnie zbierano na odbudowę stolicy i innych miast i wsi. Nasi dziadkowie i rodzice kupowali cegiełki, żeby Polska rosła w siłę a ludziom żyło się dostatnie. Tym wszystkim zbiórkom zawsze towarzyszyła muzyka i zabawa. Dzisiaj niektórym przeszkadza, że raz w roku w ostatnią niedzielę stycznia w całej Polsce i w niektórych miejscach na świecie, ludzie się bawią, a facet w czerwonych portkach dwoi się i troi żeby to wszystko miało sens, trwało do końca świata i jeden dzień dłużej.

Jerzy Wnukbauma